Moje muzyczne studia zagranicą

piątek, 23 października 2015

Pieśń żakowska nr 2 - mecz Polska vs Holandia

W kolejnym poście o studiach muzycznych wypowie się Natalia Szmydt, dwudziestodwuletnia Polka obecnie studiująca w Conservatorium van Amsterdam.


Poniższy tekst to moje pierwsze publiczne słowa o moich  studiach i mieszkaniu za granicą. 
Wiele osób pyta mnie, jak to jest, jak to jest za granicą, czy warto wyjeżdżać... Staram się zawsze odpowiadać bardzo obiektywnie, podając fakty, nie własną opinię- ponieważ każdy szuka w życiu różnych rzeczy, nie chciałabym zachwalać komuś czegoś, z czego nie będzie zadowolony. Skoro jednak ktoś mnie zapytał - nie: „jak to jest w Holandii?”, a: „jak Ty się tam czujesz?”- postanowiłam opowiedzieć o sobie subiektywnie i szczerze.

W Holandii mieszkam od roku- przeprowadziłam się początkowo tylko na wyjazd programu Erasmus- na cztery miesiące. Zostałam jednak na stałe. Studiuję muzykę, pracuję częściowo w zawodzie. Dlaczego skrzypce i czy da się z tego żyć? Czy warto? Nie wiem. Zależy od człowieka, zależy od talentu i szczęścia w życiu. I od tego, by mieć jak najmniejsze oczekiwania od życia, i jak największe od siebie. Mi muzykę wybrała mama, kiedy miałam pięć lat. Przez długi czas szczerze nienawidziłam skrzypiec i klasyki. Grałam, bo tak trzeba było. W pewnym momencie w muzyce się zakochałam, i zakochana już zostałam. Oprócz studiowania pracuję w administracji Conservatorium van Amsterdam, więc jak nie gram to wypełniam księgowości muzyczne. Podoba mi się to.

W Polsce studiowałam w Gdańsku, w Holandii studiuję w Amsterdamie. Różnice oczywiście są horrendalne. Przede wszystkim, Polska od najmłodszych lat zasypywałam mnie godzinami szkolnymi i akademickimi, zmuszając do spędzania większości swojego życia na uczelni, a w mojej specjalizacji- skrzypcach- zmuszała mnie do przygotowania i podążenia jedyną słuszną, wyznaczoną dla wszystkich drogą- zostania solistką lub podjęcia pracy w filharmonii. Co podoba mi się w Holandii to to, że mam 3 godziny tygodniowo teorii, jeden duży projekt orkiestrowy w roku (w kwietniu) i miliony możliwości żeby się rozwijać. W dowolnym kierunku- kameralistyki, muzyki współczesnej, jazz’ie, pop’ie, dodatkowych projektach szkolnych lub pozaszkolnych, konkursach... co tylko uznam za słuszne i rozwijające moją osobę. Doceniam to, ale także wiem, że ma to swoje minusy- wyobrażam sobie dużą grupę moich polskich kolegów z uczelni, którzy mieli by problem z samomobilizacją do pracy.


Cóż jest tak innego w Holandii, że postanowiłam zostać? Lepsza uczelnia lub tak zwane „lepsze warunki życia”? Lepsze płace? Tak i nie. Faktycznie, mieszkanie mam lepsze niż miałam w Polsce, uczelnia przedstawia wyższy poziom w wielu względach, (pieniędzy się większych nie robi, wbrew powszechnej opinii, przynajmniej nie w muzyce) ale co mnie osobiście przekonało do zostania tutaj, jest mentalność ludzi. Uśmiech, dobre słowo, „take Your time”- sekwencja znana i stosowana w każdym wypadku. Nie uważam, żeby Polska tak bardzo odbiegała warunkami życia od Holandii, natomiast mentalność i zadowolenie to zupełnie odrębna sprawa. A wiadomo, kto z kim przystaje, takim się staje- ja za granicą stałam się zwyczajnie szczęśliwsza.

Moje osobiste życie się układa w jedną całość- mam przepiękną kawalerkę, z której widać morze. Mój chłopak wkrótce się do mnie przeprowadzi. Pracuję w administracji uczelni wyższej, a także współpracuję od czasu do czasu z Utrecht Philharmonic, NJO oraz Netherlands Philharmonic. Udało mi się występić na jednej z największych sal koncertowych świata- Concertgebouw, a w marcu będę grać w Operze Narodowej. Każdy dzień przynosi nowe znajomości, nowe trudności do pokonanie w grze na skrzypcach, rachunki do zapłacenia, i rozmowy do odbycia przez internet... wszystko to składa się na proste, skomplikowane życie. 
Natalia

środa, 14 października 2015

Pieśń żakowska nr 1- czyli zwierzenia studenckie

Jaki kierunek obrać? 
Pójść za głosem serca, czy za głosem rozsądku?
Czy będę mieć pracę po studiach? 
A może rzucić naukę? 
A co z podróżą dokoła świata?

Sądzę,że w tym temacie, większość ze środowiska jest mistrzem swych poglądów.Przy tym każdy z tych mistrzów i mistrzyń miało niemałe wątpliwości.


 ------------------------------------------------------------------------



W dzisiejszym poście chciałabym Wam  opowiedzieć
o moich ZAGRANICZNYCH studiach MUZYCZNYCH.





Salzburg



Skąd pomysł na wyjazd za granicę? 


Przez dwanaście lat sumiennie przychodziłam z gitarą do szkoły muzycznej przy ulicy Gnilnej w Gdańsku. Gdy byłam młodsza  rozważałam  wiele opcji studiowania m.in.dyrygentura, muzykoterapia, choreografia, musical, śpiew. Nad studiami gitarowymi rozmyślałam tylko pod kątem sformalizowania dwunastoletniej edukacji.Studiowanie wydawało się takie odległe.


Jeszcze w maturalnej klasie nie wiedziałam co chcę studiować. Nie miałam odwagi  podjąć jakąkolwiek decyzję.Pomysł na wyjazd za granicę podsunęła mi nauczycielka gitary. 
Zimą maturalnego roku,po długiej i płaczącej rozmowie z rodzicami podjęłam decyzję.
Chcę spróbować  dostać się na zagraniczne studia gitarowe.
Za cel obrałam szkoły, w których studiują znajomi -

Koninklijk Conservatorium w Hadze, w Holandii 


Universität Mozarteum w Salzburgu w Austrii.

Uznałam,że jeśli znam kogoś na tych uczelniach to będzie łatwiej mi przejść procedurę aplikacji.Ostatecznie dostałam się na obydwie muzyczne naukodajnie. 



Studia zagraniczne  stały się rzeczywistością...



Obecnie jestem studentką drugiego roku na Uniwersytecie Muzycznym Mozarteum w Salzburgu w Austrii. Studiuję tu gitarę klasyczną.
Ludzie często pytają:  jak studia i jak wyjazd?
Opowiadam o wielu aspektach. 

Na liście obowiązkowych zajęć mam tylko przedmioty muzyczne (np. gitara klasyczna, fortepian, harmonia, lutnia,historia muzyki).Mój tryb pracy jest elastyczny.
Mam propozycje zajęć dodatkowych dla mojego kierunku, a jeśli chcę- mogę napisać e-mail do innego wydziału czy mogę chodzić na zajęcia z poza mojej puli. Takim o to sposobem uczęszczam np. na taniec historyczny, zespół taneczny,śpiew i  zespół jazzowy:)

Nie ma indeksu. Wszelkie meldowanie się na zajęcia wykonuję internetowo. Oceny wystawiane są także w ten sam sposób.Niewątpliwe- jest to oszczędność czasu.



Lekcje gitary mam stosunkowo rzadko - średnio raz na miesiąc- zdarzy się dwa, trzy.

Jest to nowością dla mnie, gdzie z drogą Panią nauczycielką pracowało się baaardzo dłuuugo nad każdym szczegółem,przyjeżdżało się do domu i siedziało się godzinami.
Tu muszę sama się zmobilizować do pracy.
Profesor, u którego się uczę, pochodzi z Kuby. Jest inspirujący. To koncertujący gitarzysta solowy i zespołowy. Prezentuje wszelkie rozwiązania techniczne przy instrumencie.Często porównuje dany problem do innych przykładów z literatury muzycznej.





Mozarteum 


Bogactwo znajomości 


Poznaję tu ludzi z przeróżnych stron świata. Kolumbia, Chile, USA,Kanada, Australia, Turcja,Bułgaria, Włochy itd.
Z koleżanką Greczynką aranżuję mazurki Chopina. Zdążyłam już ją odwiedzić w Grecji, smakować(przytyć...) pysznego jedzenia czy nauczyć się w godzinę piosenki po grecku:)


Mimo stereotypów spotykam na obczyźnie przesympatycznych Polaków.


Dzięki niektórym zdążyłam przeżyć niesamowite chwile.Tańczyłam na bajkowej imprezie swingowej w Wiedniu, śpiewałam na wyjątkowym jamm'ie sessionie, zachwycałam się widokami w Cinque Terre we Włoszech,robiłam pizzę w prawdziwym pizzowym piecu w Monachium!

Życie w Salzburgu jest kosztowne. Dzięki Bogu,dostaję stypendium od miasta Gdańska - stypendium naukowe im. G.D. Fahrenheita. Wraz ze stowarzyszeniem stypendystów spotykamy się, działamy, rozmawiamy.





Cinque Terre


Studia zagraniczne to nie samo studiowanie


Przyznaję się do tego każdemu- najtrudniejszym aspektem studiów/wyjazdu za granicę była dla mnie nauka organizacji życia. W Gdańsku byłam zaangażowana w wielu środowiskach i poczynaniach. Jestem zorganizowana i odpowiedzialna.W Salzburgu  poczułam nowy smak bycia samodzielnym w samotności. Nie chodzi o wielkie poczucie osamotnienia.
Mam na myśli kierowanie własnym bytem. Tu załatwić coś w urzędzie, tu pójść na zakupy, tu posprzątać, ugotować, pogadać na Skype... a trzeba jeszcze poćwiczyć, puść na zajęcia...a przecież dzisiaj jamm wieczorem!:) Uczę się tu wchodzenia w dorosłość, podejmowania na bieżąco swoich decyzji. Poczucie dorosłości- jest czymś trudnym, ale również czymś z czego jest dumna. Przypuszczam,że zostając w Gdańsku nie poznałabym tego tak wcześnie. 

Często dotykają mnie wątpliwości.Gdy wracam do Polski ciągnie mnie przede wszystkim do  LUDZI, projektów, mentalności, ale wiem,że mam w Salzburgu misję,zadanie- któremu muszę stawić czoła:)



 Morał z tego taki...


Każdy obiera swoją drogę. Każdy ma inne aspiracje. Jednak chciałbym zaznaczyć pewną myśl-studia to nie wszystko. Studiuję gitarę,ale chcę rozwijać się też w innym kierunkach. Wiem,że jeśli tylko będę chciała, mogę to połączyć z innymi moimi pasjami.




Studia nie są też końcem świata- nie są podstawą Twego życia, gwarancją,że tak będziesz zarabiał na życie.

Nie musisz się tym sugerować w stu procentach. Czas płynie, a Ty z nim rozwijasz się, zmieniasz się Ty i Twoje decyzje.




Postscriptum


Może takie posty pomogą muzykom (i nie tylko muzykom) w rozpoznawaniu swych dróg życiowych.


Już niebawem pojawią się posty innych osobistości studiujących muzycznie.

Czekamy na opowiadania m.in.  z Gdańska, Warszawy, Hagi, Amsterdamu i wiele innych.



Przybijam każdemu piątkę z Salzburga!

Zuzanna

poniedziałek, 12 października 2015

Raport z Luxfestu 2015


  • Dzisiaj do przeczytania krótka relacja z nietuzinkowego festiwalu Luxfest
  • który rządził w Poznaniu 3 i 4 października 2015 r. :
  • ,,Tydzień temu miałem przyjemność być na pierwszym dniu LuxFestu, który odbywał się już po raz czwarty, w poznańskiej Arenie. 
  • Pierwszy ze znanych mi wcześniej zespołów, Cuba de Zoo, dał naprawdę dobry koncert. Punk rockowe granie z ciekawymi tekstami i znanym z Trójki "Czarnym autem" na koniec. 


  • Cube de Zoo - Tańcz

  • Koncerty Lao Che zawsze mają szczególną atmosferę. Podejrzewam, że gdybym znał nową płytę, to występ podobałby mi się jeszcze bardziej. 
  • Na koniec zagrali organizatorzy. Luxtorpeda nagrywała DVD podczas tego koncertu, a jego wydanie zespół uwarunkował zrobieniem przez publiczność dostatecznego czadu. Czad był. Luxy zagrały między innymi całą wydaną w czerwcu "EPkę". Dla mnie był to już ich 5 koncert -apetyt rośnie w miarę jedzenia. 
  • Przypuszczam, że w niedzielę było równie dobrze. Festiwal polecam każdemu, kto lubi polską muzykę rockową. Przez to, że jest organizowany przez osoby prywatne, ceny biletów są bardzo przystępne, a poza muzyką są również inne atrakcje takie jak fotostrefa . 
  • Festiwalowiczów stawia się na pierwszym miejscu. "

  • Dla państwa relacjonował - Przemek